Pare subiektywnych refleksji na koniec:
Jeżeli wybieracie się do Tybetu to się spieszcie. Tybet jest programowo i konsekwentnie chinizowany przez Chiny i myslę że za parę lat zupełnie straci swoją tożsamość i stanie się kolejną chińską prowincją.
W obecnej sytuacji zwiedznie Tybetu na własną rekę jest chyba mało realne. Jeżeli będziecie załatwiać wszelkie permity, rezerwować bilety na pociąg, itp bedzię raczej skazani na miejscowe agencje. Pamietajcie jednak jeżeli będzie wybierać agencje, przewodników wybierajcie tybetańskie a nie chińskie, chyba że lubicie chińskie podróby. Tybet obecnie jest bardzo trendy w Chinach, i do Tybetu przyjeżdżają całe masy chińczyków, szczególnie nowobogackich co słychać, widać i czuć. Oczywiście całą tą masę obsługują chinskie agencje, które powoli opanowują tybetański rynek turystyczny. Za parę lat oryginalne tybetańskie agencje turystyczne będą należeć do rzadkości.
Nie sugerujcie się bardzo różnymi katastroficznymi opowieściami turystów pochodzących najcześciej z zorganizowanych emeryckich grup turystycznych, których jest tu sporo - na temat choroby wysokościowej, ja osobiście nie miałem z tym większych problemów, pory deszczowej – deszcz pada głownie nocy, po deszczowym poranku o godz 11 jest pełna lampa 30 st, nieprzejezdnymi drogami które zawsze się da jakoś objechać.